W dzisiejszym poście chciałam pokazać w jaki sposób wykonałam makijaż z poprzedniego posta.
* * *
Wbrew pozorom wcale nie jest tak łatwo malować się i lustrzanką strzelać sobie selfie i to bez statywu i wężyka :-(
Chcę również dodać, że jest to mój pierwszy post poświęcony makijażowi krok po kroku - chyba udało się aparatem uchwycić jakość i odzwierciedlić kolory, tym razem toważyszyło mi światło dzienne .
Mam nadzieję wzbudzić wasze zainteresowanie i pokazać, że makijaż wcale nie jest taki skomplikowany!!
Inspiracja
Makijaż tak, jak wspominałam w poprzednim poście zainspirowany kolorystyką szala (House) jaki owinęłam wokół głowy. Jest to propozycja dla tych odważniejszych pań, które lubią podkreślać ciut mocniej swoje oko :-)
Dla kogo?!
Posiadaczki brązowych, piwnych oraz zielonych oczu a także rudzielce typy kolorystyczne jesieni - nie jest to w zasadzie reguła, ponieważ po dobraniu odpowiedniego odcienia z danego koloru, można by się wpasować się w zasadzie w każdy typ urody/typ kolorystyczny.
Jak wykonać ?
Zależało mi aby w tym makijażu uzyskać efekt "ostrych" końców, dlatego w tym celu użyłam zwykłej samoprzylepnej taśmy klejącej. Rzeczywiście znacznie ułatwia to proces całego tworzenia makijażu.
Zaczynam od nałożenia palcem zielonego pigmentu Inglota. Cień nakładam aż do załamania powieki a nawet ciut ponad, robię to dość niechlujnie, bardziej skupiam się na dokładnym wklepaniu produktu.
Kolejnym ważnym krokiem jest roztarcie załamania, w tym celu puchatym pędzelkiem bardzo delikatnie blenduję "twardą" granicę.
Na środek ruchomej powieki nakładam przepiękny miedziano-pomarańczowy cień (Inglot157). Za pomocą małego pędzelka staram się delikatnie wtopić w zielony odcień tak, by nie było widocznych odcinających się granic po między nimi.
Dolną poowiekę zaznaczam tym samym miedzianym cieniem, natomiast w wewnętrzny kącik wklepuję złocisty cień (Inglot 102), rozświetlając wewnętrzny kącik. Pod i nad łuk brwiowy nakładam bialą, miękką kredkę i rozcieram ją języczkowym pędzlem.
Na dolną powiekę dokładam zielonego pigmentu łącząc się z połyskującą miedzią. Oczywiście ważnym elementem jest tu czarny eye-liner. Bardzo nie chciałam uzyskać mocno odznaczającej się czerni dlatego dodatkowo delikatnie palcem wklepałam nasz zielony pigment w miejsce kreski by załagodzić efekt.
Na koniec rzęsy tuszujemy, znacznie lepszy efekt otrzymamy doklejając tu sztuczne rzęsy, ja niestety ich nie miałam tego dnia.
Nakładam podkład, korektor, bronzer i róż - jak zwykle.
Na usta wędruje delikatna pomadka w odcieniu nude.
Trik
Przy tego typu makijażach dobrze jeśli zostawisz nałożenie podkładu na koniec, dzięki czemu ewentualne osypane cienie będziesz mogła zebrać wacikiem zwilżonym płynem micelarnym.
A oto efekt końcowy.